Nie chorujesz na Covid-19? To źle... jesteś intruzem, jak wygląda nocna pomoc medyczna w dobie pandemii ?

Jestem alergikiem. O tym, pisałam już tutaj niejednokrotnie. Kilkanaście dni temu miałam tę czelność zachorować na coś innego niż Covid-19 i musiałam udać się osobiście na nocną pomoc. Musiałam trochę odczekać, aby wycisz emocje. One nigdy nie są dobrym doradcą.  Unikam alergenów jak ognia, biorę leki. Jednak to nie znaczy, że mój organizm się nie zbuntuje i nagle z dnia na dzień, z godziny na godzinę i tak zareaguje dużym wysypem alergicznym, Czasami kończy się tylko na wysypie i opuchnięciu, innym razem alergia nie mija i jest co raz to gorzej. Ciężko jest mi ocenić, kiedy powinnam, od razu iść na odczulanie, a kiedy mi minie. Tym razem zaczęło się całkiem niewinnie, jak zwykle zresztą....kilka plam pokrzywki, które z czasem zaczęły się zlewać w całość, swędzieć, piec, Nic nie przynosiło mi ulgi. Ręka zaczęła mi puchnąć, miałam wrażenie, że skóra zaraz mi pęknie na ręce. W końcu zmiany zaczęły się rozlewać na całym ciele... Oczyścicie, leki wzięłam tak jak zwykle zresztą. Koniec końców nie mając innego wyjścia, pojechałam więc o zgrozo na nocną pomoc medyczną i się zaczęło...

alergik-pokrzywka


Wiem, że to zdjęcie tutaj nie pasuje, ale tak wygląda pokrzywka. To jeszcze nie jest ta najgorsza faza... 

Nie chorujesz na Covid-19? To źle... jesteś intruzem, jak wygląda nocna pomoc medyczna w dobie pandemii ? 


Na początek może napisze, czym jest pokrzywka ? 

Pokrzywka to choroba, w przebiegu której na skórze, pod wpływem zadziałania jakiegoś czynnika, tworzą się wypukłe blade bąble otoczone zaczerwienieniem. Bąble te wyglądają tak jakby nasza skóra miała kontakt z pokrzywą, stąd też nazwa. Pokrzywka nie jest zaraźliwa. Jedną z cech charakterystycznych jest to że pod wpływem ucisku pokrzywka blednie.

Czy pokrzywka jest groźna? 

W przypadku wystąpienia obrzęku naczynioruchowego takiego jak obrzęk ust, powiek, rąk, stóp czy nawet genitaliów (Obrzęk jest zwykle nasilony po jednej stronie ciała) należy niezwłocznie udać się do lekarza. Przy silnym obrzęku może dojść do pojawienie się utrudnienia w oddychaniu, a nawet zgonu. Dochodzi do niego przy bardzo silnym obrzęku. opuchnięcia tkanek gardła, że dochodzi do zamknięcia krtani i duszenie się chorego. 

  
Co jeszcze jest ważne. Nie każdy atak pokrzywki wygląda tak samo. Czasami pojawia się  sama wysypka. i szybko znika. Czasami sama wysypka utrzymuje się przez kilka dni po czym znika. 
Innym razem zmiany zaczynają się rozlewać, przenosić na inne części ciała i pojawia się obrzęk. 
 

Wracając do mojej nieszczęsnej wizyty na nocnej pomocy... 

Na dzień dobry zastałam kolejkę przed budynkiem, w którym mieści się nocna pomoc i zamknięte drzwi. Aby, zostać wysłuchanym, trzeba było najpierw zadzwonić na napisany na drzwiach numer. Ci, co przyjdą bez telefonu, niedowidzą, nie dosłyszą, mogą co najwyżej pocałować klamkę. Albo walić w drzwi z nadzieją, że ktoś łaskawie podejdzie do drzwi i przez drzwi zapyta, o co chodzi... Przed budynkiem czekało kilka osób- pani której zapisano przez telefon antybiotyk na zapalenie ucha środkowego  i teraz nie czuła w ogóle ucha, matka z chorym dzieckiem i ja z ostrym atakiem alergicznym. Każdy był odsyłany na teleporadę. Jak nie trudno się domyśleć każdy był poddenerwowany, bo ileż tak można ? 

Zadzwoniłam.  

Telefon odebrała pielęgniarka. W kilku słowach powiedziałam co mi jest. W trakcie rozmowy przelatywał mi nad głową samolot. Zagłuszył część rozmowy. Poprosiłam o powtórkę rozmowy, bo nie było słychać co do mnie mówiła. Na to pielęgniarka do mnie, że to nie jej wina... Rany, czy ja jej powiedziałam, że to jej wina? Odniosłam wrażenie, że szuka zaczepki. Widać, że ludziom puszczają już nerwy... 

Po krótkiej wymianie zdań. Przełączyła mnie na rozmowę z lekarzem. Miałam powiedzieć jeszcze raz co mi jest. Powiedziałam, że mam pokrzywkę. Zapytała od kiedy? Odpowiedziałam, że od wczoraj i się zaczęło. Nie było mi dane dojść do słowa. Nie było mi dane powiedzieć, że obrzęk dopiero nie tak dawno się pojawił. Nie było mi dane skończyć zdania. Zaczęła się pyskówka. 

Pielęgniarka podała mi deklaracje do wypełnienia i spokojnym tonem mówiła mi, że mam deklaracje wypisać i się podpisać. Podczas, gdy pani doktor wydzierała się na całą przychodnie... że przecież Minister Zdrowia... ( nie wiem co dalej, bo z tego krzyku ciężko było zrozumieć co do mnie mówi, a raczej krzyczy. Ten krzyk zlewał się już w jakiś bełkot... Usłyszałam, że miałam iść na rejon, na rejonie mają moją kartotekę itd. W tym krzyku pielęgniarka zbierała moje dane, jak pesel itd i wypełniałam ankietę. 

W gabinecie zresztą nie było lepiej.

Każda moja odpowiedz napędzała lawinę pretensji. Nie dane mi było odpowiedzieć do końca na zadane pytanie. Oczywiście człowiek w takich "warunkach" traci wątek. Nie wie jak się nazywa... A co dopiero powie dokładnie co mu jest, jak długa trwa dany objaw. Zdarza mu się powiedzieć głupotę. Nie można zebrać myśli. Na moje pytania Pani dr powiedziała wprost, że ona nie jest tutaj po to aby odpowiadać na moje pytania...

 Zamilkłam...

Wizyta zakończyła się podaniem mi dwóch zastrzyków odczulających i e receptą. Na moim wypisie napisano sześć słów, tak słów, nie zdań. Z łaską, na odczepnego. Nie kazano mi nawet poczekać na zewnątrz. Zwykle lekarz każe czekać, gdyż może dojść do wstrząsu anafilaktycznego.

 I jak się tutaj teraz leczyć? 

Swoje lata już mam. W życiu miałam styczność z różnymi lekarzami. Nigdy w życiu jednka nie spotkałam się z takim lekceważeniem pacjenta. Nie pamiętam, aby lekarz był dla mnie tak niemiły, wydzierał się na mnie... Jestem jedną z tych osób, które korzystają dużo ze służby zdrowia. W ostatnich latach zwłaszcza dużo korzystamy ze względu na naszego syna. Z rożnym zachowaniem się spotkaliśmy, od nadgorliwości po wmawianie, że ja widzę i koniec... ( to do mojej wady wzroku). Jednak z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. To aby lekarz na dzień dobry opieprzał mnie z góry na dół. Traktował z góry, nie dał dojść do słowa. Zupełnie, tak jakby zamiast po pomoc poszłabym tam, aby sobie tam pogadać. Zostałam potraktowana jak małolata, której wyszedł na czole pryszcz... Odnoszę wrażenie, że lepiej traktuje się żuli, którzy trafiają tam po pomoc. 

Po takim potraktowaniu jedyne co mogę napisać Nie korzystajcie z pomocy medycznej... Szczerze to nie boje się wirusa, a sposobu jaki traktują nas teraz lekarze. Kompletnie odechciewa się korzystać z pomocy medycznej. Jak chcieć korzystać z pomocy lekarskiej, jak nas teraz tak traktują? najlepiej korzystaj z teleporady, tylko, jak można to zrobić skoro nie można się dodzwonić... 

Intruz

Tym słowem mogę podsumować, to jak się poczułam po wizycie na nocnej pomocy - INTRUZ. Tak intruz. Przyszła poprzeszkadzać, miała czelność zachorować...  Odechciewa się korzystać z nocnej pomocy medycznej. Odechciewa się korzystać z jakiekolwiek pomocy medycznej. Covid19 Covidem 19. Gdy on w końcu minie to wtedy wyjdzie ile w nas jest chorób, które wykiełkowały w czasie trwania pandemii albo były z nami wcześniej, a teraz nie ma warunków, aby je leczyć. Ze strachu nie tylko przed wirusem nie skorzystaliśmy z pomocy medycznej, ale i przez brak możliwości dostania się do lekarza. Jak widać jesteśmy traktowani jak intruzy... Gdy nastał czas Covidu-19 zapomniano, że istnieją inne choroby. Pacjent najlepiej, aby płacił składki i nie korzystał z NFZ. Zapomniano o tym, że istnieją inne choroby, które nie wpisują się w ministerialne rozporządzenia nie korzystania z nocnej pomocy medycznej, z jakiejkolwiek pomocy medycznej. Aż strach pomyśleć ile jest takich chorób, które nie poczekają, aż minie Covid-19. Rak nie poczeka i już zbiera swoje żniwo... 

Oczywiście nie byłabym sprawiedliwa, gdybym nie napisała, że nie wszyscy lekarze tacy są. Są lekarze z powołania. Dla których dobro pacjenta jest najważniejsze. Tak tacy też istnieją, ale ich szukać ze świecą. Nawet na NFZ. Sama nie mogłam w to uwierzyć. A gdy już się takowy znajdzie, to zwykle dostać się do niego jest bardzo ciężko. Jednak gdy trafi się jeden taki, który na ciebie krzyczy i wyżywa się na Tobie to od razu przechodzi ochota na korzystanie ze służby zdrowia. A to będzie miało niestety negatywne skutki w przyszłości. 

Po moim wyjściu  było już pusto. Wiecie, jak większość pacjentów jest tak traktowane to się nie dziwie. Moja relacja na Instagramie spotkała się dużym odzewem. Nie spodziewałam się że wywołam aż takie poruszenie. Dużo osób ma niestety podobne doświadczenia, jak ja. Albo jeszcze i gorsze... 

Kochani na sam koniec życzę Wam wszystkim dużo zdrowia. Abyśmy  w tych trudnych czasach pandemii Koronowirusa nie musieli korzystać z pomocy medycznej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz. W miarę możliwości staram się każdego z was odwiedzić.
Proszę o niezostawianie linków do swoich stron. znajdę cię i bez tego!